Reprezentacja Francji rozczarowała, ale wygrała w swoim pierwszym meczu na mistrzostwach świata. Jedni z faworytów do końcowego triumfu pokonali Australię 2:1.
Francuzi rozpoczęli mecz z animuszem. W pierwszych minutach groźnie strzelali Kylian Mbappe i Antoine Griezmann, ale Australijczycy szybko opanowali sytuację. Sami mogli objąć prowadzenie w 17. minucie, gdy po nieszczęśliwej interwencji Tolisso świetną paradą popisał się Lloris.
Piłkarze Didiera Deschampsa w długo utrzymywali się przy piłce, ale kompletnie nie mieli pomysłu na to, jak zaskoczyć rywali. Ci mieli jeszcze niezłą okazję tuż przed przerwą – piłka po strzale Leckiego minęła jednak bramkę.
W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił. Francuzi nadal mieli spore problemy z agresywnymi Australijczykami. Prowadzenie objęli dopiero z rzutu karnego, który został podyktowany za faul Risdona na Griezmannie. Sędzia do podjęcia decyzji potrzebował pomocy systemu VAR.
Do jedenastki podszedł sam Griezmann, który potężnym strzałem nie dał szans Ryanowi.
Francuzi z prowadzenia cieszyli się tylko przez chwilę. W 61. minucie Samuel Umtiti bez sensu zagrał piłkę ręką we własnym poliu karnym. Decyzja mogła być tylko jedna – rzut karny. Pewnia na gola zamienił go Jedinak.
W 81. minucie decydujący cios zadał przeciętny dotąd Paul Pogba. Francuz wpadł w pole karne, a piłka po jego strzale odbiła się najpierw australijskiego obrońcy, potem od poprzeczki, a w końcu o centymetry minęła linię bramkową.